Przypomnijmy, że ustawę „O szczególnym porządku miejscowego samorządu w niektórych obszarach obwodu donieckiego i ługańskiego” deputowani Rady Najwyższej uchwalili jeszcze jesienią ubiegłego roku. Kluczem do tego dokumentu były przepisy dotyczące prawa do językowego samookreślenia, o amnestii na wschodzie Ukrainy, o możliwość wprowadzenia w niektórych obszarach obwodu donieckiego i ługańskiego specjalnego porządku samorządu lokalnego. Jednak prawo nie zostało ratyfikowane, ponieważ nie ustalono w nim strefy działania.
I jeszcze jeden niuans. Obszary, o których mowa, deputowani nazwali „terytoriami okupowanymi”. Przez kogo? Oczywiście przez wojska rosyjskie, które widzą tam ukraińscy mężowie stanu i generałowie NATO. Ponadto parlament Ukrainy przyjął postanowienie, aby zwrócić się do Rady Bezpieczeństwa ONZ i Unii Europejskiej z prośbą o wysłanie misji pokojowej do kraju.
Prawdziwa istota przyjętych ustaw dla normalnego człowieka, nawet jeśli nie jest on zorientowany w politycznych zawiłościach, jest bardzo jasna. I reakcja tej części obywateli, którzy nie chcą żyć pod rządami pogrążonego w krwawych zbrodniach państwowego „Euromajdanu” i postanowili bronić swojej obywatelskiej i ludzkiej godności z bronią w rękach, była w pełni do przewidzenia. Władze proklamowanych w trybie jednostronnym republik w swoim oświadczeniu zażądały anulowania „haniebnej” ich zdaniem decyzji w sprawie Donbasu. W przeciwnym razie żaden kompromis z oficjalną władzą nie będzie możliwy. „Działania Kijowa są skierowane na to, aby naruszyć pokój, — oświadczył przewodniczący parlamentu ŁRL Aleksiej Kariakin. — Widzimy przesłanki do tego, aby Kijów rozpoczął nowy rozlew krwi”.
Ogólnie rzecz biorąc stanowisko Zachodu w kwestii Ukrainy jest dwoiste, uważa ekspert wojskowy, redaktor naczelny pisma „Obrona Narodowa” Igor Korotczenko.
„Z jednej strony Niemcy i Francja były aktywnymi uczestnikami pertraktacji w Mińsku. Z drugiej strony widzimy, że kiedy Poroszenko próbuje zastąpić najważniejsze punkty mińskich porozumień niejakimi quasi-inicjatywami, kiedy Kijów w ogóle prowadzi dwulicową i podłą politykę, to Zachód milczy. A polityka USA jest otwarcie wywrotowa. Tak więc ogólnie można powiedzieć, że Zachód popycha Poroszenkę do wznowienia wojny.”
Przemawiając w styczniu tego roku w Parlamencie Europejskim, szef Rady Europejskiej Donald Tusk powiedział: „Ukraińcy muszą wiedzieć, że Europa jest z nimi”. Tutaj pojawia się pytanie, o których Ukraińcach mowa. O tych, którzy według statusu mogą strzelać, czy o tych, których wyznaczono do roli ofiary.