Zachód już dawno powinien uważnie przysłuchać się stanowisku Rosji, kiedy prezydent Putin mówił o Europie od Dublina do Władywostoku. Teraz mówi się o Eurazji od Petersburga do Szanghaju, pisze Christopher Read, profesor historii Europy z Uniwersytetu Warwick.
Po drugie, Moskwa nie może bezczynnie obserwować, jak rosyjskojęzyczna ludność na przestrzeni postradzieckiej jest dyskryminowana, a nawet atakowana. Krótkie, ale wyraźne dążenie nowych władz na Ukrainie do wprowadzenia zakazu oficjalnego używania języka rosyjskiego zaogniło kryzys.
Zdaniem prof. Reada obecnie istnieje ryzyko, że inne państwa, na których terytoriach mieszka znaczny odsetek rosyjskojęzycznej ludności, mogą również podjąć jakieś antyrosyjskie działania, licząc na wsparcie USA i Europy.
Komentując artykuł w „The Times”, w którym stwierdzono, że prezydent Rosji rzekomo groził konfrontacją nuklearną nad Morzem Bałtyckim, Read stwierdza, iż zachodnie media nie lepszymi sposobami wpływają na międzynarodową atmosferę. Artykuł w brytyjskiej gazecie odzwierciedla tylko to, jak daleko zaszła sytuacja „we mgle wzajemnego niezrozumienia i podejrzliwości”.