— Paweł Kowal z „ Polski Razem” w programie telewizyjnym odniósł się do ustawy w sprawie Ukraińskiej Armii Powstańczej, przegłosowanej przez parlamemnt ukraiński właśnie w dniach wizyty głowy państwa polskiego. Ustawa przewiduje zapewnienie weteranom OUN i UPA i ich rodzinom socjalnych gwarancji. Uznaje odznaczenia i stopnie wojskowe, nie wykluczone, nadane za ludobójstwo na ludności polskiej. W opinii pana Kowala nie jest to policzek dla Polski. Czy Pan podziela ten pogląd?
— Ze smutkiem muszę wyrazić przypuszczenie, że prawdopodobnie nie jest to policzek dla Pana Kowala, a dla Polski. I to bardzo ciężki policzek. To także policzek dla prezydenta Rzeczypospolitej. Wierzyć się nie chce, żeby taka sytuacja, o której przecież trudno nie wiedzieć na miejscu na Ukrainie, nie była znana służbom dyplomatycznym Polski.
Była też wyrządzona spora szkoda, bo pan prezydent, będąc na Ukrainie i wspominając polskie ofiary sowieckiego systemu w Bykowni, nie wspomniał o Polakach nieludzko pomordowanych przez banderowców OUN i UPA. To był taki niedowartościowany element tej wizyty. Okazało się, że po przyjeździe do Polski, a właściwie, jadąc do Polski, pan prezydent musiał dowiedzieć się, że na Ukrainie zgotowano jeszcze taką niespodziankę.
Przykrą i bolesną niespodziankę, ujawniającą w sposób rażący stosunek Ukraińców do Polski. On się nie zmienia. Mogli przecież wybrać politykę milczenia. To czasem w polityce się zdarza, że jakiś problem politycy obchodzą milczeniem, jakoś radzą sobie w inny sposób. Tymczasem Ukraińcy jak najbardziej spektakularnie dokonali wyniesienia na narodowe, państwowe ołtarze tych bandytów, którzy w nieludzki sposób traktowali Polaków, a też Rosjan, Zydów.
Prezydent Polski, a także służby dyplomatyczne naszego kraju powinny zaprotestować, wyrazić swój osąd. Jeśli zaś chodzi o pana Kowala, to ma on swoje upodobania. Z upodobaniami, z miłością i nienawiścią nie należy walczyć, bo skutek jest z góry wiadomy. Pan Kowal kocha Ukrainę w taki sposób, który pozwala mu nie widzieć, tego, co widzieć powinien, a przemilczeć to, co należałoby zobaczyć.
— Panie redaktorze posłowie SLD wnieśli projekt uchwały Sejmu w związku z nasilającymi się tendencjami nacjonalistycznymi na Ukrainie. Czy teraz powstały szanse, że Sejm RP w obecnym składzie uchwałę tę zatwierdzi?
— Bardzo chciałbym, chociaż przyznam szczerze, że jestem pesymistą. Kolegom z SLD należy się szacunek. Szkoda, że to postkomunistyczna lewica incicjuje takie przedsięwzięcie, bo przecież cały polski parlament powinien wyrazić swoje zdanie.
Chciałbym jednocześnie podkreślić, że my katolicy, wiemy, że naszą drogą i zadaniem jest przebaczenie i zgoda. Tego uczył nas Sw. Jan Paweł II. Ale warunkiem przebaczenia jest przyznanie się do winy winowajcy i obietnica jego poprawy, zmiany tego, co było w przeszłości. Tymczasem dzieje się coś odwrotnego.