Rozpoczęte w nocy z wtorku na środę działania bojowe cechują się wielką skalą i odbywają się w chwili, kiedy obie strony gotowe są do wznowienia wojny. W walkach o Marinkę udział biorą tysiące ludzi z obu stron, używane są czołgi i ciężka artyleria, która formalnie miała być wycofana z frontu. Obie strony oskarżają się wzajemnie o rozpoczęcie ataku i mówią o zerwaniu porozumień mińskich.
Przez cztery miesiące nie udało się wcielić w życie porozumień mińskich dotyczących odnowienia jedności Ukrainy poprzez jej reformę i nadanie szczególnego statusu Donbasowi. Jednak porozumienia mińskie dawały szansę na rozejm, z której wszyscy skorzystali. Kijów nie chce powrotu Donbasu w zamian za rezygnację z kursu na atlantyzację. Donbas nie chce znaleźć się pod kontrolą proatlantyckich elit Ukrainy. Trudno o pokój.
A co z motywacją Kijowa?
Kijów, nawet zdając sobie sprawę z beznadziejności nowej wojny, może uderzyć pierwszy, jeśli przekona się, że Donieck zamierza rozpocząć wojnę w najbliższym czasie. Innych poważnych powodów w rodzaju wybadania sytuacji z obronnością Doniecka albo po prostu podtrzymania bojowego ducha w ukraińskim społeczeństwie raczej nie ma, bowiem prowokacja niesie za sobą wielkie ryzyko.