Większość uczestników zeszłorocznego Petersburskiego Międzynarodowego Forum Gospodarczego była w szoku z powodu sankcji nałożonych przeciwko Rosji, ale prawdopodobnie w tym roku atmosfera forum będzie nieco inna, kontynuuje gazeta.
18 czerwca odbędzie się kolejny „rosyjski Davos” i wielu z nich w ostatnim czasie znalazło odpowiedź na to pytanie. Rosja od roku żyje z sankcjami. Wiele dużych rosyjskich firm nie może przyciągnąć zachodniego kapitału, nabyć w Stanach Zjednoczonych i Europie towarów wojskowych i podwójnego zastosowania, wiele transakcji w sektorze energetycznym zostało zakazanych”, — pisze publikacja. Jednak dla amerykańskich i europejskich przedsiębiorstw prowadzących działalność w Rosji życie w reżimie sankcji okazało się lepsze, niż się obawiali, choć obarczone nowymi zagrożeniami i wyzwaniami.
„Towary i usługi, które teoretycznie są przedmiotem sankcji, w rzeczywistości pod nie nie popadają. Firmy były w stanie znaleźć rozwiązania”, — powiedział Chris Weafer z firmy konsultingowej Macro-Advisory, która działa w Moskwie. Niektóre zachodnie rządy przymykają na to oko, — najważniejsze, aby nie rozpowiadać o swoich metodach, powiedział.
Prawnicy ostrzegają przedsiębiorców, że takie modele mogą spowodować problemy. „Tak zwana taktyka strusia, kiedy udajecie, że nie mieliście pojęcia, kto jest użytkownikiem końcowym waszego produktu, zazwyczaj nie działa”, — powiedział gazecie Brian Zimbler z moskiewskiego biura amerykańskiej firmy prawniczej Morgan Lewis.
Często firmom pomagają zmieniające się porządki regulacji. W sektorze energetycznym europejskie organy regulacyjne usankcjonowały określony rodzaj współpracy pomiędzy europejskimi firmami i rosyjskim „Rosnieftem”. Teraz to pozwoli im na kontynuowanie pracy nad projektami w Arktyce, chociaż w zasadzie one także podlegają sankcjom, podkreśla The Financial Times.