W tym think tanku uczestniczył niezależny włoski dziennikarz Giulietto Chiesa. Swoim wrażeniami z Grecji podzielił się on w wywiadzie dla Sputnik Italia.
— To wielki upadek ducha. Kraj jest podzielony. Jednego dnia, w poniedziałek, na centralnym placu w Atenach odbyły się manifestacje dwóch przeciwstawnych grup. Jednej za przerwanie negocjacji z Brukselą, a drugiej, aby pozostać w Europie. Oprócz poczucia, że kraj jest podzielony, jest jeszcze wrażenie roztaczającego się wokół niepokój. Każdy go doświadcza.
Z drugiej strony, jeśli Grecja wystąpi ze strefy euro i z Unii Europejskiej, to dla wielu jest to próba podźwignięcia kraju, ale nie dojdzie do tego natychmiast. Wszyscy rozumieją, że w tym przypadku będzie miała miejsce ogromna niestabilność. Nikt nie wie, jakie będą tego konsekwencje i jak się one rozciągną w czasie.
Pierwsza opcja – socjalna katastrofa, druga — absolutna niewiadoma. I tego wyboru dokonuje nie tylko rząd, ale i każdy Grek. Stawka – los milionów ludzi.
— W ostatnich latach obserwujemy społeczny i kulturalny upadek grackiej stolicy. Co się dziś dzieje na ulicach miasta?
Nie ma wrażenia, że ktokolwiek w Grecji wierzy w to, że kraj wróci do normy. Każdy rozumie, że Grecja zmierza albo ku jeszcze większej katastrofie, albo ku jeszcze większej niewiadomej.
— A jaka jest sytuacja w gospodarce w tej dramatycznej chwili?
Najsmutniejsze jest to, mówią Grecy, że ich kraj był ojczyzną demokracji, a stał się pariasem Europy. Starszy Grek powiedział mi: „Nikt nie pamięta, jacy byliśmy. Nikt nie pamięta już ani Ajschylosa, ani Sokratesa, ani Eurypidesa. I nikt nie pamięta o tradycjach demokracji, która narodziła się tutaj i dziś tutaj umarła”.