— Prezydent elekt Andrzej Duda jest w trakcie tworzenia koncepcji swej polityki zagranicznej. Jednymi ze znaczących kierunków są stosunki z Niemcami. Jak wiemy, za rządów Prawa i Sprawiedliwości były one nie najlepsze i do tego przyczynił się premier Jarosław Kaczyński.
— Myślę, że jest to wynik całokształtu kursu, który w tej chwili jest prezentowany przez całość formacji pod nazwą Prawo i Sprawiedliwość. Ta partia od samego początku swojego powstania wyrażała bardzo jednoznaczne deklaracje, z których wynikało, że bliżej jest im do Waszyngtonu niż do Berlina, a co za tym idzie do Brukseli. Ten dystans jest po prostu podtrzymywany i to jest żadna nowość. To jest powrót do polityki, która była wcześniej kontynuowana podczas krótkiej kadencji, kiedy u rządów było PiS.
— Ale te cztery warunki?
— Jeśli chodzi o warunek pierwszy, to myślę, że wykluczenie Polski z rozmów o tym, co się dzieje w Europie Wschodniej i Środkowej było błędem. Druga sprawa, dotycząca praw Polaków. Myślę, że ta dysproporcja, która była w obopólnych relacjach między Niemcami a Polską powinna być niwelowana, ponieważ jesteśmy we wspólnej Europie i zasada równości funkcjonuje, przynajmniej w tej deklaratywnej części naszej współpracy. Jak wiadomo, mniejszość niemiecka w Polsce ma swoje prawa, ma prawo do szkół, swojej reprezentacji w polskim Sejmie. To jest naprawdę ewenement, że dla mniejszości, która nie przekracza pięcioprocentowego progu wyborczego, podyktowanego ordynacją dla wszystkich partii w Polsce, ten próg jest zniesiony.
Kolejna sprawa, to jest kwestia polskiego węgla. Jesteśmy największym producentem węgla w Europie. Nasza gospodarka opiera się na węglu. I to nie jest tylko gospodarka energetyczna. Zacznijmy nareszcie dbać o własne interesy, skoro kraje Europy Zachodniej korzystały z wolności gospodarczych i dopływu kapitału zagranicznego przez 70 lat po zakończeniu II wojny światowej i mogły przebudować spokojnie, bez pośpiechu, bez nakładania jakiś dodatkowych kontrybucji na zakłady przemysłowe swojej gospodarki. W związku z tym, nie może tu być takiej dysproporcji, aby Polska w dwa lata miała dostosować przemysł do standardów, panujących w Europie Zachodniej.
— Zostaje nam jeszcze blokada budowy bazy NATO w Polsce?
— Tu należy najpierw wyjaśnić, co oznaczają te bazy? Moje stanowisko jest takie, że jeśli Polska nie będzie miała swojej armii opartej na swoim przemyśle, to tak naprawdę żadne bazy nam w niczym nie pomogą. Oczywiście, Niemcy chcieliby zachować te bazy dla siebie, ponieważ jest to dla nich tylko i wyłącznie zysk gospodarczy. Oprócz tego, ulokowanie tych baz oznacza miejsca pracy dla Niemców. I tyle.
— O ile wiadomo odpowiedź Berlina brzmi "partnerstwo niezależnie od tego, kto jest u władzy". Czy należy tę odpowiedź ocenić jako dodatnią, czy też ujemną? Ja bym powiedział wykrętną?
— W tej chwili u sterów rządów niemieckich są osoby, które są bardzo zdeterminowane, żeby utrzymywać pokój w Europie, ponieważ jest to jeszcze pokolenie, które pamięta, czym skończyły się rządy Adolfa Hitlera i koncepcje niemieckie stworzenia siłą w tej części Europy swojego obszaru życia. W związku z tym, ja to odczytuję, że jest wola ze strony niemieckiej ułożenia sobie takich stosunków, które będą przedłużały okres pokoju i prosperity w Europie.
_____
Dziękuję Panu Mariuszowi Olszewskiemu. Doskonale rozumiem mojego rozmówcę. Mam jednak pewne zastrzeżenie. Nie podzielam jego zdania, że wykluczenie Polski z rozmów o tym, co się dzieje w Europie Wschodniej i Środkowej, było błędem. Polska, zdaniem ekspertów, w nich nie uczestniczy wyłącznie dlatego, że jej podejście do kryzysu ukraińskiego jest jednostronne i nieprzejednane i w związku z tym nie służy założeniom, które przyświecają „formatowi normandzkiemu".