Raport Departamentu Stanu USA o przestrzeganiu praw człowieka jest nieobiektywny — oznajmił w wywiadzie dla agencji RIA Novosti przewodniczący Komisji ds. Prawa Konstytucyjnego Andriej Kliszas.
Wczoraj Departament Stanu USA opublikował raport, w którym podkreśla, że w Rosji jest ograniczana wolność słowa i mediów. W raporcie zwraca się między innymi uwagę na presję „na dziennikarzy, naświetlających sytuację na Ukrainie, sytuację mniejszości seksualnych, kwestie ekologiczne a także krytykujących władze federalne i lokalne".
„Raport Departamentu Stanu USA o przestrzeganiu praw człowieka na świecie w części, poświęconej Rosji i Ukrainie, jest nieobiektywny i całkowicie odpowiada retoryce USA wobec naszego kraju" — oświadczył.
Według senatora, z raportu wynika, że obecne kijowskie władze absolutnie legalnie ustanowili swój reżim i że po lutym 2014 roku sytuacja w zakresie praw człowieka w regionie uległa poprawie". „Natomiast jeśli gdzieś na terytorium Ukrainy prawa są łamane, to zdaniem autorów raportu, niewątpliwie jest z tym związana Rosja" — oznajmił Kliszas.
Jest on przekonany, że opieranie się na tezach raportu, dotyczących Moskwy i Kijowa, jest niemożliwe, ponieważ Waszyngton jest stroną zainteresowaną, a więc trudno było się spodziewać czegoś innego.
„Moim zdaniem, raport Departamentu Stanu należy traktować jako rezultat pracy administracji USA w 2014 roku w sferze narzucenia i ustanowienia własnego porządku w innych krajach, a ponieważ Rosja jest prawdziwie samodzielnym podmiotem stosunków międzynarodowych, Waszyngtonowi nie pozostaje nic poza oskarżaniem Moskwy" — podkreślił Kliszas.