W opublikowanym sondażu WICOM na temat „Świat wokół: wrogi czy przyjazny?” Rosjan poproszono o odpowiedzenie na dwa pytania: „Niektórzy ludzie uważają, że nasze społeczeństwo, nasza kultura i nasze wartości mają wrogów, inni się z tym nie zgadzają. A jak Pan/Pani uważa?” i „Jeśli nasze społeczeństwo, kultura i wartości mają wrogów, to proszę ich nazwać”.
Tylko 8% badanych uważa, że „my (Rosja – przyp.red.) ze wszystkich stron jesteśmy okrążeni wrogami”. W Moskwie i Petersburgu liczba wrogo nastawionych jest jeszcze mniejsza – zaledwie 6%. Wyniki z obu stolic nie dziwią. Ale ten sam wynik 6 % dał sondaż w miastach o liczbie ludności 100-500 tysięcy, a w małych miejscowościach (do 100 tysięcy mieszkańców) jeszcze mniejszy – tylko 4%.
Najwięcej ludzi czujących się w okrążeniu mieszka w milionowych miastach w rodzaju Nowosybirska czy Niżnego Nowgorodu – 13 %. „Trudno powiedzieć, co spowodowało, że Niżnyj Nowgorod czy Nowosybirsk tak bardzo różnią się od Petersburga. To mogłoby być tematem dodatkowych badań” – zauważa pismo.
Ci, którzy uważają, że Rosja ma wrogów, ale ma też przyjaciół, w rosyjskiej stolicy jest ponad połowa, a w całym państwie ten wskaźnik jest nieco niższy — 42%. Tylko 25% Moskwian i Petersburżan zgadza się z opinią, że przyjaciół Rosja ma więcej, niż wrogów, podczas gdy w miastach z 100-500 tys. mieszkańców przekonanych jest o tym 45% badanych, a w małych miejscowościach — 35% mieszkańców.
„W ten sposób, jeśli wyeliminować ewentualnych „paranoików” i ewentualnych „pięknoduchów”, a także 4 % tych, którzy nie mieli zdania, wychodzi na to, że mamy 76% realistów, a spośród nich 34% to optymiści uważający, że bez względu na istnienie wrogów, przyjaciół również mamy sporo. Dla państwa obłożonego sankcjami, dla państwa, które zachodni politycy regularnie stawiają w jednym szeregu z Ebolą i Państwem Islamskim to bez wątpienia bardzo pozytywny wynik. Obywatele Rosji nie stali się źli, zamknięci w sobie, ani nie znienawidzili całego świata” – podsumowuje gazeta.