„Gospodarka Rosji rzeczywiście znajduje się w recesji, jak i większość państw europejskich, ale nic nie przewiduje tak rozreklamowanego „ryzyka załamania”, (na które wielu tak mocno liczyło)” – pisze obserwator. Według danych gazety stosunek deficytu i PKB w Rosji wynosi 3,6% podczas gdy w okresie największej recesji pomiędzy 2010 i 2012 rokiem wskaźnik ten w USA wynosił 10 %, a w strefie euro – 6%. To samo obserwuje się dziś w Wielkiej Brytanii. Wychodzi na to, że Rosja będąc w recesji ma lepsze wskaźniki niż państwa zachodnie, pisze analityk.
Zachodnie sankcje wpłynęły rzecz jasna na system bankowy w związku z zakazem sprzedaży akcji na rynkach zagranicznych. To znacznie obniża dostęp do kretydów i szkodzi małej przedsiębiorczości, zauważa obserwator włoskiej gazety. „Z drugiej strony, spadek cen ropy naftowej i spadek wartości rubla pomogły Rosji powstrzymać wzrost deficytu dzięki podjętej decyzji o uwolnieniu kursu walut. Ponadto, w porównaniu z kryzysem 1998 roku, w tej chwili Rosja może liczyć na znaczną część rezerw waluty i złota” – głosi artykuł.
„Widmo załamania” wykorzystywano, aby stworzyć atmosferę strachu, konieczną dla kapitulacji Berlusconiego (byłego premiera Włoch – przyp. red.) i postawić na jego miejsce człowieka z Brukseli” – pisze analityk.
Zauważył on, że „ryzyko załamania” nie niepokoi rosyjskiego prezydenta. A Europejczycy, którzy potwierdzili przedłużenie sankcji z rozkazu Waszyngtonu, zostali ostrzeżeni: w długofalowej perspektywie to właśnie oni mogą zapłacić wysoką cenę.