Michaił Saakaszwili to niewątpliwie sprawny organizator i śmiały reformator. Na przestrzeni kilku lat swoich rządów w Gruzji, gruntownie „pozamiatał" w policji, sądownictwie i administracji i faktycznie odnowił oblicze państwa. Wiele z jego reform pozwoliło Gruzinom zacząć lepiej żyć i przynajmniej w jakimś momencie dało nadzieję na lepsze jutro.
Po drugie, bilans rządów „Miszy" staje się coraz bardziej mroczny w miarę jak na światło dzienne wychodzą kolejne fakty dotyczące dokonywanych przez niego nadużyć. Bo oczywiście zmieniając kraj żelazną ręką „chciał dobrze", ale cenzura mediów, pałowania opozycji, naginanie i przekraczanie prawa użycia siły, wymuszenia takie jak nocne wizyty przeciwników u notariusza pod eskortą policji celem „zrzeczenia się" własności każą zadać pytanie o równowagę między niewątpliwie chwalebnymi celami i niegodziwymi środkami użytymi do ich realizacji. Pytanie o tyle palące, iż na dzisiejszej Ukrainie równowaga między różnymi grupami interesu mierzona nie tyle gorączką politycznej debaty ale gotowością do wzięcia w ręki broni i mordowania ludzi.