Wyjazd zaplanowano na koniec września (nawiasem mówiąc, doskonała pora na podróż na południe), ale już ten i ów „dorosły” w Polsce, np. dyrektor warszawskiego Polsko-Rosyjskiego Centrum Dialogu i Porozumienia Sławomir Dębski jest nadzwyczajne poddenerwowany, bo dopatrzył się w wycieczce „prowokacji” i „upolitycznienie wymiany młodzieżowej”. Dębski uprzedza: wszyscy potencjalni uczestnicy wyjazdu ze strony polskiej powinni wziąć pod uwagę konsekwencje związane z naruszeniem prawa międzynarodowego. Według niego, jeśli ktoś pojedzie na Krym bez zgody ukraińskich władz, może to nie tylko uniemożliwić wyjazdy na Ukrainę w przyszłości, ale i pociągnąć za sobą kary administracyjne. Emocje podgrzewa myśl, że dostaną oni rosyjskie wizy.
Zdaniem dyrektora Rosyjsko-Polskiego Centrum Dialogu i Porozumienia Jurija Bondarienko „nie ma w tym ukrytej propagandy”. Zamiast tego polscy uczniowie będą mogli zobaczyć „na własne oczy” półwysep.
— Zakazywanie wyjazdów gdziekolwiek, nie mając na to żadnych oficjalnych przepisów i prawa, powołując się jedynie na kary administracyjne, delikatnie mówiąc, jest niedemokratyczne, – powiedział Bondarienko w wywiadzie dla Sputnik Polska. – Przypomina to praktykę stosowaną w czasach radzieckich. Czego tu się bać? Że ludzie na własne oczy zobaczą, jak żyje młodzież w sąsiednim kraju? Nie ma tu ukrytej „propagandy”. Krym wrócił do Rosji w marcu 2014 roku i w ciągu tak krótkiego czasu na półwyspie zaszło tyle pozytywnych zmian, że ludzie zewsząd jadą tam, by dowiedzieć się o tym „z pierwszych ust”. I wszyscy, od parlamentarzystów do zwykłych turystów, wyjeżdżają z dobrymi wspomnieniami. Dlaczego w takim razie na Krym nie mogą pojechać Polacy?
Jurij Bondarienko podkreślił, że dla polskich uczniów przygotowano bardzo różnorodny program.
— Przewidziano spotkania z władzami Krymu, wizytę w osadzie, gdzie od wieków żyją Tatarzy Krymscy. Zaplanowano wiele wycieczek do muzeów literackich, w tym do Domu Czechowa w Jałcie i poety Wołoszyna w Koktebel, a także zapoznanie się w zabytkami historycznymi i architektonicznymi Krymu, z jego wspaniałymi pałacami i zamkami. I, oczywiście, będzie również czas na kontakty z rówieśnikami i na wypoczynek nad morzem. Naszym celem jest zapewnienie nastolatkom możliwości decydowania, co jest prawdą, a co propagandą. Młodzież, nawiasem mówiąc, bardzo dobrze rozróżnia kłamstwo od prawdy – powiedział Bondarienko.
Polscy uczniowie nie są pierwszymi europejskimi nastolatkami, którzy odwiedzili Krym. Na przykład, do Międzynarodowego Dziecięcego Centrum Artek w ciągu półtora roku przyjeżdżały dzieci z wielu krajów, w tym z Łotwy, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, Szwajcarii i Szwecji.