„Dodatkowej pikanterii” wydarzeniu nada ten fakt, że Władimir Putin pojawi się na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego po raz pierwszy od dziesięciu lat. Ponadto, jeśli wcześniej głównym skandalistą w ONZ był „niezrównoważony poprzednik” Rouhani Mahmud Ahmadineżad, to we wrześniu „oratorskie fajerwerki” wystrzeli prawdopodobnie rosyjski lider, który, zdaniem brytyjskiej gazety, będzie się musiał bronić przed „dezaprobatą wielu członków ONZ w związku z przyłączeniem do Rosji Krymu, rolą rosyjskich sił zbrojnych w konflikcie na wschodzie Ukrainy i katastrofą malezyjskiego Boeinga”.
— Ale dla Obamy wystąpienie przed jego dwoma głównymi geopolitycznymi rywalami będzie trudne, — dodał Gowan. – Jeśli pochwali współpracę w kwestii irańskiej z ich strony, jego prawicowi krytycy w Stanach Zjednoczonych powiedzą, że przejawił słabość w stosunku do Chin i Rosji. Jeśli złoży twarde oświadczenie w sprawie Ukrainy, jak zrobił to w ubiegłym roku, lub w odniesieniu do Morza Południowochińskiego, Xi Jinping i Putin będą mogli z trybuny oskarżyć go o podsycanie konfliktów.
„The Guardian” podkreśla, że po raz ostatni grono tak potężnych liderów zebrało się w ONZ na 60. rocznicę powstania organizacji w 2005 roku. Wówczas z powodu rozpoczętej dwa lata wcześniej inwazji w Iraku krytyka posypała się pod adresem prezydenta Stanów Zjednoczonych i premiera Wielkiej Brytanii. Warto zauważyć, że Władimir Putin jest jedynym światowym liderem, który dziesięć lat temu stał u sterów władzy i nadal u nich stoi.