Turecka armia atakuje od piątku pozycje Państwa Islamskiego na północy Syrii i Partii Pracujących Kurdystanu na północy Iraku i południowym wschodzie Turcji. Ataki przeprowadzają myśliwce F-16, czołgi i artyleria z tureckich obszarów przygranicznych. W odpowiedzi Partia Pracujących Kurdystanu poinformowała na swojej stronie internetowej, że rozejm z Ankarą „stracił swój sens”.
— Teraz Erdogan bombarduje pozycje Partii Pracujących Kurdystanu, czyli jedynych, którzy do tej pory skutecznie walczą z Państwem Islamskim. Obecnie Kurdowie strzelają z niemieckiej broni w odpowiedzi na tureckie bombardowania. To jest absurdalne – oświadczył Bartsch, dodając, że Zachód w taki sposób „popiera pomysł, by zdradzić Kurdów”.
Bartsch skrytykował również kraje zachodnie za przeprowadzane w ostatnich latach misje wojskowe na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Operacja w Iraku w 2003 roku „nie polepszyła, a pogorszyła sytuację”. W Afganistanie „Talibowie są już blisko tego, by znowu przejąć władzę w kraju, jak do 2002 roku. To jest katastrofa”, a w Libii „widzimy, co się dzieje, kiedy obala się dyktatora i nie ma dla niego alternatywy”.
Sytuacja w Turcji zaostrzyła się po przeprowadzonym 20 lipca przez Państwo Islamskie zamachu terrorystycznym w Suruç na granicy z Syrią i zamordowaniu policjantów w południowo-wschodnich prowincjach, do czego przyznała się Partia Pracujących Kurdystanu. Zginęło ponad 50 osób.