— Niestety problem ten dotyka tak naprawdę efektywności polskiej dyplomacji, ponieważ, jak Pan zauważył w swoim pytaniu, następuje tylko utyskiwanie polskich polityków, tzn. polityków, którzy nie mają żadnego wpływu na to, czy te bazy będą, czy nie będą. Z polskimi politykami nikt na scenie geopolitycznej w tej chwili się nie liczy. W związku z tym, tak jak już kilka miesięcy temu wspominałem między innymi u Państwa, sprawa baz jest tylko sprawą przejściową, sprawą dotyczącą pewnej gry geopolitycznej, a nie realnym postawieniem sprawy, czy bazy będą w Polsce, czy tych baz nie będzie. Ta gra geopolityczna toczy się między Stanami Zjednoczonymi a Rosją w kontekście oczywiście, tak jak od początku twierdzę, rozgrywki na Pacyfiku między Waszyngtonem a Pekinem.
— Sprawa jest dyskutowana na kilka dni przed zaprzysiężeniem Andrzeja Dudy, który sprawę stałego stacjonowania żołnierzy bloku uczynił za swój główny cel w polityce zagranicznej. I na dodatek sprawa jest dyskutowana przez wybitnych polityków Zachodu tuż przed wyborami do Sejmu. Ale ani Platforma Obywatelska, ani PiS nie chcą uchodzić za partie ustępujące stanowisku Rosji w tej sprawie. Więc, na jakie reakcje należy się spodziewać?
— A tymczasem Niemcy wystąpiły o wznowienie prac Rady Rosja-NATO. Więc dialog z Moskwą uważają za konieczny?
— Ma Pan na myśli spotkanie Nuland — Karasin?
— Tak jest.