Zawieszone przez Ukrainę rosyjskie dostawy przywrócono pod koniec lipca, po ostrzelaniu dwóch elektrowni cieplnych w Donbasie. Do powstania deficytu przyczyniło się również wyłączenie jednego z bloków Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Zapasy elektrowni węglowych znajdują się na krytycznie niskim poziomie.
Rosyjska gazeta informuje, że Kijów musiał przejść od dostaw „awaryjnych” do importu energii na podstawie umowy komercyjnej z Intier RAO JeES. Koszt dostaw „awaryjnych” jest znacznie wyższy od handlowych – 0,07 wobec 0,042 dolara za 1 kW/h.
„Kommiersant” pisze, że wzrost importu energii elektrycznej związany jest ze zmniejszeniem zapasów węgla w elektrowniach cieplnych przed sezonem grzewczym.
Prawie połowa ukraińskiego węgla znalazła się na terytorium, którego Kijów nie kontroluje.