We wrześniu 2014 roku, kiedy Stany Zjednoczone po raz pierwszy od lat 70. XX wieku poczuły się głównym graczem na rynku naftowym, sekretarz stanu John Kerry pojechał do Arabii Saudyjskiej. Stany Zjednoczone chciały razem z Arabią Saudyjską powtórzyć trick z załamaniem cen ropy naftowej, który w 1986 roku już odegrał znaczną rolę w upadku gospodarki Związku Radzieckiego. Biały Dom był przekonany, że wraz z sankcjami podobny krok rzuci Moskwę na kolana.
Jednak plan odbił się USA czkawką. Kiedy cena ropy naftowej spadła do poziomu 53 dolarów za baryłką, System Rezerwy Federalnej musiał wykupywać długi amerykańskich banków i firm wydobywających ropę z łupków. W ten sposób chciano zapobiec panice. Pod koniec lipca tego roku cena ropy WTI spadła do rekordowo niskiego poziomu 49 dolarów za baryłkę.
Amerykańskie firmy zaryzykowały i zapożyczyły się pod zastaw projektów łupkowych. William Engdahl jest przekonany, że powinny one ogłosić bankructwo. W październiku banki będą musiały zdecydować, czy jest nadzieje na odrodzenie biznesu łupkowego i czy wydłużyć kredyty. Jeśli, zgodnie z oczekiwaniami, we wrześniu System Rezerwy Federalnej po raz pierwszy od ośmiu lat podniesie stopy, to przedsiębiorstwa z tej branży znajdą się w jeszcze gorszej sytuacji.