Sytuacja wymknęła się spod kontroli dyplomacji. Miński format przemienił się w fikcję, imitację pewnego procesu regulacji niewiadomo czego. Bieżące rozmowy w grupach kontaktowych nawet technicznie nie są zdolne do zapewnienia porozumień pokojowych. Walki trwają, i już nie da się kontrolować ich metodami politycznymi. W DRL oficjalnie mówi się o oczekiwaniu w najbliższym czasie działań wojennych na wielką skalę. I są tego przyczyny.
W Doniecku wszystkie pododdziały przeniesiono na przebywanie koszarowe, odwołano urlopy, żołnierze i oficerowie wracają na zajmowane pozycje. W mieście otwarto schrony bombowe, skrócono dzień pracy, ludzie wracają do domów przed rozpoczęciem ostrzału. Trwa przerzucenie jednostek z drugiej linii na linię frontu.
Eskalacja konfliktu jest już nie do powstrzymania. Strona ukraińska, jak można sądzić, już podjęła decyzję o nowym ataku, badając przez ostatnie tygodnie obronę przeciwnika. Dla Kijowa nie istnieje alternatywa, poza pełną kontrolą nad zbuntowanym terytorium. Nie ma drogi powrotu także dla ŁDRL.
Radykalnie zmienił się ton ukraińskiej propagandy. Już nie ma mowy o żadnych mińskich porozumieniach. Nie istnieje też żadne wycofanie ciężkiego sprzętu. Mechanizmy dwustronnych rozmów również zostały zablokowane. Płynące z Moskwy apele, żeby rozmawiać z Donieckiem i Ługańskiem bezpośrednio, nie są przyjmowane w Kijowie. Dlatego można stwierdzić fakt: Kijów w jednostronnym trybie wystąpił z porozumień mińskich i gotów jest do wznowienia działań wojennych na wielką skalę.