Zdaniem polityka Japonia musi uwzględniać interesy strony rosyjskiej. – Jeśli będziemy upierać się tylko przy swoim, a nie uwzględnimy interesów Rosji, to nic z tego nie wyjdzie – stwierdził.
Suzuki nie jest pierwszym, kto proponuje wielką „wymianę” między Rosją a Japonią. Związek Radziecki w 1956 roku proponował Japonii, że zwróci jej dwie z czterech wysp w zamian za podpisanie traktatu pokojowego. Moskwa do tej pory sugeruje Japończykom, że „kompromis” w tej kwestii jest możliwy.
Ekspert przypomniał, że w latach 90. Rosja chciała naprawić stosunki z Japonią. – Właśnie Amerykanie nie pozwolili Japończykom z nami współpracować. Amerykańskie media zaostrzyły i rozwinęły temat wysp, choć był on praktycznie zapomniany w latach 70/80 ubiegłego wieku. Ale w latach 90. wyciągnęli go i zrobili z niego obligatoryjny twardy warunek. Czyli uniemożliwiły kompromis, powodując, że sytuacja znalazła się w ślepym zaułku — powiedział Matwiejczew.
Mieszkający a Japonii politolog Aleksander Łukin powiedział, że Rosja jest rzeczywiście gotowa do kompromisu, bo jej oficjalne stanowisko dotyczy prowadzenia negocjacji z uwzględnieniem deklaracji z 1956 roku.
— Japonia nie jest gotowa do kompromisu, np. podzielenie wysp, jak w przypadku Chin, ze względów wewnątrzpolitycznych – stwierdził politolog.
Łukin przypomniał, że Tokio wychodzi z założenia, że Rosja powinna uznać jej prawo do wszystkich wysp: oddać początkowo dwie,, a potem resztę. – Każdy rząd, który uzna, że należy oddać choćby jedną z wysp, jak zrobiły Rosja i Chiny (dzieląc się po połowie), zostanie zniszczony przez opozycję za zdradę interesów narodowych – podkreślił rosyjski politolog. Ponadto, jego zdaniem, Władimir Putin, pomimo wysokich rankingów, i tak nie odda tych wysp.