Rosja szuka zrozumienia dla swego stanowiska w kwestiach Ukrainy i Krymu. Jednakże na Zachodzie jej argumenty są pomijane uwagą, — pisze sprawozdawca Japan Times, były pracownik ambasady Australii w Moskwie Gregory Clark.
— Było nieuniknione, że wielu zechce pewnej autonomii po tym, jak władza kijowska zaczęła rozpadać się, — podkreśla Clark. Jego zdaniem, zasługuje na uwagę również to, że większość miejscowych mieszkańców szuka ratunku nie na terytorium ukraińskim, lecz w Rosji. Stwierdza on, że władze kijowskie nie potrafiły w żaden sposób zapewnić wyraźniejszych sukcesów w popularyzacji na tych terenach języka ukraińskiego.
Ponadto, — dodaje były dyplomata, — Moskwa posiada także argumenty natury prawnej, aby uważać Krym za terytorium rosyjskie. Decyzja Chruszczowa odnośnie przekazania półwyspu do składu Ukrainy w 1954 roku była sprzeczna z prawem, gdyż Rada Najwyższa Związku Radzieckiego nie posiadała uprawnie<ż umożliwiających jej ratyfikację.
— Image Rosji nadal nosi znamiona epoki radzieckiej, dlatego właśnie na jej argumenty w sprawach Ukrainy, Krymu i rejsu MH17 na Zachodzie zwraca się niewiele uwagi, jeśli nawet na to zasługują, — uważa Clark. Jego zdaniem, Moskwa powinna bardziej aktywnie promować swoje stanowisko na Zachodzie.
Im dłużej będzie przeciągać się ta napięta sytuacja, tym aktywniej Waszyngton i jego sojusznicy z NATO będą nasilać presję militarną, jak to już ma miejsce w krajach bałtyckich, — pisze Clark. „Sytuacja jest o wiele bardziej niebezpieczna, niż uważa większość", — zakłada on.