Spotkanie odbędzie się na tle pogorszenia sytuacji na wschodzie Ukrainy i nasilających się pogłosek o rychłym natarciu jednej ze stron konfliktu.
Etapem przygotowawczym do negocjacji stały się eksperckie konsultacje, które odbyły się 20 sierpnia w Berlinie. Na spotkaniu ukraińska delegacja za pośrednictwem Francji i Niemiec starała się przekonać rosyjską, że reforma konstytucyjna, która również jest kamieniem niezgody, odpowiada porozumieniom z Mińska.
Kijów twierdzi, że na Ukrainie nikt nie będzie dostosowywał konstytucji do „błędnej rosyjskiej interpretacji tych porozumień”.
Wcześniej, pod naciskiem Zachodu, Kijów przeniósł wzmiankę o „szczególnym trybie administracji” w niektórych obszarach Donbasu z przejściowych przepisów projektu ustawy o decentralizacji do przejściowych przepisów konstytucji.
Strona rosyjska wraz z nieuznawanymi ŁRL i DRL nadal nalegają, że porozumienia z Mińska wymagają zatwierdzenia w nowej konstytucji specjalnego statusu Donbasu, a zapis zmian do przepisów przejściowych konstytucji nie gwarantuje ich zachowania w przyszłości.
Być może na spotkaniu w poniedziałek Kijów będzie tłumaczyć europejskim partnerom trudności przyjęcia poprawek do konstytucji.
Niemcy i Francuzi muszą „ocalić” swoje potomstwo — porozumienia z Mińska, w przeciwnym razie format normandzki staje się bezsensowny. Dlatego Hollande i Merkel przekażą Poroszence swoją wizję sytuacji w Donbasu i w niektórych przypadkach skorygują pozycję Ukrainy, rozważa na łamach wydania „Gazeta.ru” ukraiński politolog, dyrektor Instytutu Globalnych Strategii Wadim Karasiew.
Pomimo alarmujących komunikatów z frontu strony na razie nie ryzykują forsowania sytuacji w wersji wojskowej. Eksperci uważają, że strony starają się sprowokować siebie nawzajem do ofensywy, aby wykorzystać ten fakt jako dyplomatyczną kartę przetargową. I oczywiście mają nadzieję na pełne gospodarcze pogorszenie przeciwnika. Trwa gra na wyniszczenie — kto szybciej się złamie.