„Jest to spotkanie kryzysowe. Rozejm między Kijowem a powstańcami jest kruchy, obie strony obwiniają o to siebie nawzajem”, — komentuje sytuację w południowo-wschodniej Ukrainie dziennikarz.
Zauważa on, że zachodni politycy doskonale zdają sobie sprawę, że nie można wykluczyć Rosji z procesu negocjacyjnego. „W trójkę przeciwko Rosji? Nie, podkreśla niemiecki rząd: ze stosunków z Moskwą nie można rezygnować, nawet jeśli tym razem nie zostało zorganizowane spotkanie z Putinem. Poroszenko powinien zrozumieć: Berlin i Paryż stawiają na dyplomację, co oznacza negocjacje ze wszystkimi stronami”, — konkluduje niemiecki dziennikarz.
Spotkanie przywódców Niemiec, Francji i Ukrainy dało ważny sygnał o przywiązaniu Paryża i Berlina do porozumień z Mińska. Merkel oświadczyła, że przywódcy trzech krajów wybrali się do stolicy Niemiec, „aby wesprzeć „Mińsk-2”, a nie go kwestionować” i podkreśliła, że porozumienia z Mińska „pozostają podstawą pokojowego rozwiązania kryzysu na Ukrainie”. Ale wyniki negocjacji można będzie ocenić dopiero po konkretnych działaniach Kijowa, w tym w ramach grupy kontaktowej, uważa starszy pracownik naukowy Centrum Problemów Kaukazu i Regionalnego Bezpieczeństwa Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Nikołaj Siłajew.
„To bardzo ważny sygnał, że oni uznają za niezbędne wykonanie pełnego zakresu postanowień, które objęto w porozumieniach z Mińska. Ważne jest, że oni zachowują tę pozycję wobec Ukrainy”, — powiedział.
W jego opinii, jak dobrze Merkel i Hollande poradzili sobie z tym zadaniem można będzie ocenić po wynikach najbliższego spotkania grupy kontaktowej, które zaplanowane jest na 26 sierpnia.
„Musimy patrzeć, jak sytuacja będzie się rozwijać. Jeśli udało im się przekonać Poroszenkę, będziemy mogli zobaczyć wyniki już na kolejnym spotkaniu grupy kontaktowej. Jeśli nie, prawdopodobnie zacznie się poszukiwanie innych sposobów, aby przekonać stronę ukraińską do wypełnienia tego, co uzgodniono”, — powiedział ekspert.