Spadek cen surowców i akcji na wszystkich rynkach światowych trwa już od kilku dni i wywołuje słuszne pytanie: czy to zwykłe zawirowanie czy przejście do nowej fazy kryzysu?
Druga fala kryzysu została odsunięta w czasie, ale zaprogramowano w niej o wiele bardziej wyniszczające właściwości.
Paradoksalnie, sytuacja Rosji jest natomiast o wiele lepsza, niż była w 2008 roku. Po pierwsze, władze oraz ludność nie mają żadnych iluzji odnośnie tego, że to zwykły kryzys i z czasem światowa gospodarka wydobrzeje.
Ponadto, zaczęła się reorientacja zarówno handlowych, jak i finansowych związków z Zachodu na Wschód i Południe. Zrozumiałe jest, że w warunkach „globalnego sztormu” ciężko będzie wszystkim, a przede wszystkim państwom rozwijającym się, jednak umocnienie więzi ze światem „niezachodnim” pozwoli Rosji na otrzymanie możliwości rozwoju swoich przodowych produkcji (np. budowa elektrowni atomowych w państwach Trzeciego Świata, która może przynieść nawet więcej pieniędzy niż handel bronią).
W ciągu półtora roku konfliktu z Zachodem i wojny na Ukrainie Rosja zrozumiała, że wstąpiliśmy w fazę globalnych turbulencji i transformacji. Rosja wcześniej niż inni zaczęła przyzwyczajać się do trudności i to może być uznane za plus w przewlekłej drugiej fazie światowego kryzysu.
Ile potrwa i kiedy zakończy się kryzys światowy nie wie nikt, ale jego rezultatem będzie fundamentalna zmiana obecnego ładu zarówno ekonomicznego, jak i geopolitycznego. Zostanie zbudowany nowy system finansowy, oparty na równowadze walut, których obrót będzie miał miejsce w dużych blokach regionalnych, i które staną się konstrukcjami nośnymi nowego światowego ładu (Europejski, Eurazjatycki, Południowoamerykański, Pacyficzny, Pólnocnoamerykański i Arabsko-Muzułmański).