Zdaniem Ławrowa, koalicja krajów zachodnich powinna koordynować swoje działania z syryjską armią i zrezygnować z umotywowanej politycznie strategii w kwestii zmiany reżimu w Damaszku.
Z kolei odpowiadając na pytanie, co będzie, jeśli Rosja nie dołączy do międzynarodowej koalicji z USA na czele, która realizuje operację w Iraku i Syrii i w dalszym ciągu będzie popierać Baszara al-Asada, rzecznik Białego Domu Josh Earnest oznajmił, że decyzja Rosji, aby działać w pojedynkę może zostać potraktowana jako poparcie dla reżimu prezydenta Syrii Baszara al-Asada i doprowadzić do dalszej izolacji Rosji.
Niewątpliwie mamy wspólne cele. Absolutnie zgadzamy się w kwestii konieczności uregulowania katastrofalnej sytuacji, panującej obecnie w Syrii, potrzebne są wysiłki w walce z katastrofalnym rozszerzeniem strefy wpływów tak zwanego Państwa Islamskiego". Pod tym względem nie mamy żadnych sprzeczności. Zupełnie absurdalne jest w tym przypadku przeciwstawianie wysiłków podejmowanych przez Rosję działaniom innych państw — w tym przypadku wszyscy mają ten sam cel.
Jeśli Rosja udziela al-Asadowi wsparcia, mając na uwadze, że jest to jedyna efektywna siła w kraju, która może walczyć z dalszym rozszerzeniem wpływów ISIL, to od naszych partnerów niestety nie słyszymy żadnych wyraźnych wyjaśnień, co powinno się robić nie w odległej perspektywie, lecz teraz, aby powstrzymać rozszerzenie wpływów ISIL w Syrii - dodał rzecznik prasowy.
Głównym scenarzystą i reżyserem syryjskiego kryzysu jest sam Zachód. Główną przyczyną wszystkich skutków kryzysów na Bliskim Wschodzie także jest Zachód, chcący narzucić własne interesy krajom regionu. Celem Zachodu jest realizacja własnego planu w Syrii i Iraku, który skutecznie zadziałał w Libii.
Stanowiska Rosji i Iranu od samego początku konfliktu w Syrii i kryzysu w Iraku są zbieżne. Chodzi o poparcie dla obecnego prawomocnego syryjskiego rządu, wybranego przez naród syryjski. Wszystkie kraje regionu powinny połączyć się i udzielić na szczeblu międzynarodowym wsparcia w zakresie likwidacji terroryzmu. Bez tej zgodności krajów walka z terroryzmem w tym regionie jest niemożliwa. Tym bardziej obecnie, gdy „macki" ekstremizmu przekroczyły już granice państw europejskich.
USA ma tradycję polegającą na uosobieniu problemu. Uważają bowiem, że usunięcie jednego przywódcy samoczynnie rozwiąże problem. Mamy między innymi przykład sprzed 12 lat temu, gdy była planowana operacja zbrojna w Iraku. USA uważały, że po usunięciu Saddama Husajna Bliski Wschód zacznie rozwijać się w nurcie demokratycznym i w regionie zapanuje stabilność. Widzimy, co z tego wyszło. I znów Amerykanie nie uczą się na własnych błędach — powiedział ekspert na antenie radia Sputnik. Według niego, USA wzywają Rosję do bezwarunkowego dołączenia do operacji, która najprawdopodobniej się nie powiedzie.