Rosja działa coraz bardziej zdecydowanie na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego, co było zaskoczeniem dla Zachodu, pisze w artykule dla Foreign Affairs Dmitrij Adamski.
Pomimo konsekwencji „arabskiej wiosny” Moskwie udało się utrzymać współpracę z Iranem, Libią i Syrią. Rosja także potrafiła skorzystać z napiętych stosunków między USA a ich sojusznikami — Egiptem, Jordanią, Arabią Saudyjską i państwami Zatoki Perskiej. W czerwcu Moskwę odwiedził saudyjski książę, w sierpniu — król Jordanii, prezydent Egiptu i książę Abu Dhabi. Jesienią do Rosji planują przyjazd emir Kuwejtu i król Arabii Saudyjskiej.
„Należy szczególnie podkreślić sukcesy Moskwy w stosunkach z Rijadem, głównym sojusznikiem USA w regionie i sponsorem syryjskiej opozycji. W ciągu ostatniego roku Rosja i Arabia Saudyjska nawiązały dialog w sprawie rozwiązania konfliktu w Syrii, omówiły dostawy broni, możliwe inwestycje w Rosji w wysokości 10 mld. dolarów, jak również kontrakt na budowę kilkunastu elektrowni jądrowych”, — czytamy w artykule.
Zachęcona sukcesami Moskwa będzie umacniać swoją pozycję w regionie, mówi Adamski. Głównym zadaniem jest dziś walka z „Państwem Islamskim” (PI), które stanowi realne zagrożenie dla Rosji. Według analityka nie wykluczone, że Moskwa będzie zmuszona do stworzenia własnej koalicji do walki z PI, która będzie obejmować Syrię, Iran, „Hezbollah” i inne siły walczące z islamistami. Pozwoli to stworzyć Rosji wizerunek specjalisty w rozwiązywaniu konfliktów regionalnych i niezawodnego sojusznika — w przeciwieństwie do Waszyngtonu, który nie spieszy się do rozwiązania stworzonych przez niego problemów.
Ponadto rosyjska flota w najbliższych latach będzie prawdopodobnie odgrywać większą rolę w basenie Morza Śródziemnego, zgodnie z nową doktryną wojskową Federacji Rosyjskiej. „W najbliższych latach rosyjska polityka morska prawdopodobnie stanie się bardziej ambitna i zwiększy rolę Morza Śródziemnego i rosyjskiej eskadry do poziomu niespotykanego od czasu zakończenia zimnej wojny”, — pisze analityk.