Z takim paszportem można bez problemu ubiegać się o oficjalny status uchodźcy w UE. I odmowy nie będzie. Po pierwsze, w Syrii naprawdę trwa wojna. A po drugie, w Europie przyjęto obecnie serdecznie współczuć każdemu, kto mówi, że „ucieka przed krwawym reżimem al-Asada”. I nieważne, że ci ludzie czasami nawet nie mówią po arabsku. Jak udało się wyjaśnić rosyjskim dziennikarzom, wśród przybywających do południowej Europy „syryjskich uchodźców” bynajmniej nie wszyscy są prawdziwymi Syryjczykami. I nie uciekają oni przed al-Asadem, a przed tyranią „Państwa Islamskiego”. Tacy uchodźcy, tak przy okazji, również mają prawdziwe paszporty. Po prostu nie muszą kupować podrobionych.
Przy okazji, czym więcej będzie prawdziwych uchodźców i czym gorzej będą wyglądać sprawy z ich przesiedleniem w UE, tym większe jest prawdopodobieństwo, że w końcu i oni dołączą do terrorystów. Rekrutacja już się rozpoczęła. A wywiady krajów europejskich są tego świadome. Przedstawiciele służb specjalnych już latem oświadczali, że islamiści szykują się do nowych dużych ataków terrorystycznych.
Potok „syryjskich uchodźców” — prawdziwych i fałszywych — tymczasem nie wysycha. Nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że PI nie przestaje umacniać się w Syrii, w najmniejszym stopniu nie przejmując się pokazowymi atakami amerykańskich samolotów na ich pozycje. A teraz w przejętych syryjskich miastach ktoś z bojowników przygotowuje kolejną partię fałszywych paszportów. Niektóre trafią do sprzedaży. A najbardziej starannie wykonane — „do swoich”. Oni będą wiedzieć czym „zająć się” w Europie.