„Nikt tu na was nie czeka" — wielu mieszkańcom UE na widok tłumów imigrantów nasuwa się taka myśl. Jednak nieliczni politycy decydują się na jej wyartykułowanie.
„Nie możecie po prostu przyjechać do naszego kraju, włamać się do tych domów i zostać. Nie macie do tego prawa. Powtarzam: nie jesteście tu mile widziani!" — powiedział prezydent miasta Béziers Robert Menard w stroju ozdobionym wstążką w kolorach flagi narodowej, odwiedzając jedną z syryjskich rodzin. Imigranci nielegalnie zajęli mieszkanie w prestiżowej dzielnicy. Jednocześnie ani myślą płacić za zużyte media.
„Jeden miesiąc, jeden miesiąc i wyprowadzimy się" — mówi jeden z imigrantów, chcąc się dogadać. Prezydent miasta jest jednak nieugięty: „Jeśli chcecie gdzieś zostać, nie powinniście się tam włamywać. Kradniecie wodę. Ludzie płacą za nią, a wy po prostu kradniecie wodę i prąd!".
Uchodźcy zamieszkali w Béziers na długo przed wydarzeniami w Syrii, lecz teraz imigrantów staje się coraz więcej. Miejscowe media już biją na alarm.
Ponieważ uzyskanie statusu uchodźcy w UE jest coraz trudniejsze, nielegalni imigranci muszą się uciekać do różnych wykrętów. Na przykład, w Berlinie dwóch Irakijczyków weszło na balkon 9-piętrowego budynku i groziło, że skoczy, ponieważ władze zbyt długo załatwiają formalności. Imigrantów udało się uspokoić i sprowadzić na ziemię, lecz proces rejestracji nie został przyspieszony.