„Poinformowano, że atak dotknął między innymi francuską sieć transmisji danych i dosłownie „oślepił" nadzór policyjny" — napisał Roberts, podkreślając, że ten atak nie był zwykłym atakiem DDoS, lecz atakiem wymierzonym w słabe miejsca systemów bezpieczeństwa. Według słów politologa, taka aktywność wykracza poza ramy możliwości większości organizacji i wymaga zasobów, których ugrupowanie terrorystyczne PI, które przyznało się do zamachów w Paryżu, raczej nie posiada.
Roberts twierdzi, że atak na taką skalę trudno jest przeprowadzić bez wiedzy władz. Podkreśla, że wielu jest przekonanych, że ataki przeprowadzone pod cudzą flagą (tajne operacje realizowane w celu przekonania społeczeństwa, że ich sprawcą są inne organizacje lub państwa — red.) są niemożliwe, ponieważ w tym celu potrzebny jest zgodny udział wszystkich urzędników, co samo z siebie jest nieprawdopodobne. Jednak uzyskane dane zmuszają do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób mogła zostać sparaliżowana praca wszystkich sił bezpieczeństwa.
„Nie mogę ujawnić bardziej szczegółowych informacji, lecz jeśli eksperci od bezpieczeństwa uznają ten komunikat za wiarygodny, to powinni wysłać wnioski do francuskich władz" — napisał Roberts.