-Uciekinierów z Syrii, których tysiące przybywają do Europy można wytrenować, stworzyć z nich armię, która wyzwoli ich ojczyznę. To pomysł ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Co Pan o tym sądzi?
— Nie słyszałem o takim pomyśle. Konflikt w Syrii trwa cztery lata. Ma wiele płaszczyzn. Mamy tam do czynienia ze zderzeniem interesów głównych mocarstw światowych itd. O tym rozmawiali wczoraj w Antalyi na szczycie G20 Obama z Putinem. I nie sądzę, żeby tu można było znaleźć jakieś jedno jedyne rozwiązanie. Uciekinierów z Syrii jest według szacunków dobrych kilka milionów.
-Jeśli chodzi o uchodźców, to Witold Waszczykowski stwierdził, że Polska przyjmie ich tylko pod warunkiem, kiedy będzie zapewnione bezpieczeństwo i gdy będą oni bardzo dokładnie kontrolowani. Jaki może być stosunek do tego podejścia ze strony innych krajów Unii Europejskiej.
— Taką myśl wypowiedział najpierw zaraz po zamachach w Paryżu pan Konrad Szymański, który będzie wiceministrem spraw zagranicznych i w perspektywie ministrem do spraw europejskich. Pan Waszczykowski trochę to łagodzi. Te słowa były bardzo źle odebrane, bowiem Polska już się zobowiązała do przyjęcia w przyszłym roku łącznie około siedmiu tysięcy uchodźców, to i tak nie jest dużo. Na wiosnę przyszłego roku dwa tysiące z Libanu i Włoch, a w perspektywie jeszcze pięć tysięcy.
To jest bardzo skomplikowana operacja i w tej sprawie muszą być prowadzone dalsze ustalenia, ale nie można przyjmować tezy, że to uchodźcy są powodem zwiększania zagrożenia terrorystycznego.