„Skoro już współtworzymy szeroko zakrojoną koalicję, nierozsądnym byłoby zaczynanie wymiany na najwyższym szczeblu danymi militarnymi i wywiadowczymi przy jednoczesnym utrzymywaniu embarga na import płodów rolnych z Rosji" — zauważył Christian Jacob, przewodniczący grupy deputowanych „Republikanie".
Nawet François Hollande, który dość negatywnie ustosunkowuje się do tego, co Rosja robi w Syrii w trakcie operacji przeciwko PI, zmienił swoją postawę odnośnie do współpracy z Moskwą po zamachach terrorystycznych w Paryżu. Już nie wspomnę o partii „Front Narodowy", rywalizującej z panem Sarkozym w nadchodzących wyborach, a także o najpoważniejszej chyba jego rywalce — Marine Le Pen, która wyraźnie opowiada się za współpracą z Rosją. Tym nie mniej zniesienie sankcji wymagać będzie zgody całej Unii Europejskiej. Osiągnięcie takiej zgody nie będzie sprawą łatwą. Wielu zdaje sobie sprawę z tego, że Rosja urosła do rangi poważnego gracza w skali światowej. Wielu odpowiedzialnych w Brukseli ludzi mówi przy tym, że Rosja nie jest pełnowartościowym sojusznikiem Unii Europejskiej. Abyśmy nim zostali, trzeba spełnić pewne warunki: uregulować sytuację na Ukrainie i zrealizować porozumienia mińskie. I wtedy będzie można rozmawiać. W związku z tym myślę, że przeciwników idei zniesienia sankcji nie zabraknie także w samej Francji, a już tym bardziej w szeregach brukselskich biurokratów — w Komisji Europejskiej. Przecież sankcje nie zostały zainicjowane przez Francję, lecz przez całą Unię Europejską. Dla ich odwołania potrzebny jest konsensus. Coraz więcej zdrowo myślących ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że z ich pomocą nie uda się niczego osiągnąć, i że w ostatecznym rozrachunku godzą one w interesy samych krajów zachodnich. Zadania, jakie obecnie przed nami stoją, to walka z przeraźliwą groźbą rozlania się po całym globie islamistycznego ekstremizmu i terroru. Walka ta wymaga połączenia wszystkich naszych sił".