Jeśli zdecydowałeś się już odejść od swoich zasad w polityce zagranicznej, to rób to wtedy, kiedy inni piją, albo są czymś innym zajęci, powiedzmy, w przededniu Sylwestra, pisze autor artykułu.
W październiku 2015 roku Iran przeprowadził próby rakiety balistycznej, zdolnej nieść pocisk jądrowy, a tym samym złamał rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale Obama niczego nie przedsięwziął. Po miesiącu Iran znów wystrzelił rakietę, administracja amerykańskiego prezydenta wystąpiła kilka razy w ONZ, a potem znów zaległa cisza.
Z punktu widzenia Arabii Saudyjskiej, to nie tylko wielki błąd, ale i zdrada. Łagodząc swoje stanowisko Obama tylko umocnił antyamerykanskie nastroje w Iranie i pchnął irański rząd do kontynuowania swojej polityki w regionie.
Autor artykułu wyjaśnia, że Teheran udziela wsparcia saudowskim szyitom, wystepującym przeciwko obecnym władzom, ponieważ dąży on do całkowitej dominacji w regionie. I jeśli królewska dynastia Al Saud upadnie, to Iran może osiągnąć swój cel. Dla Stanów Zjednoczonych byłoby to największą porażką geopolityczną od czasu, jak Chiny zostały państwem komunistycznym w 1949 roku. Oprócz tego, dziś Obama w równym stopniu pozostawia bez należytej uwagi próby Chin rozszerzyć swoje wpływy na Morzu Południowo-Chińskim.
Swoją bezczynnością Barack Obama podrywa fundamenty Pax Americana, który powstał w okresie powojennym, podsumowuje Charles Krauthammer. To rozumieją i wrogowie Ameryki, i jej sojusznicy, którzy zaczęli odczuwać, że pozostali osamotnieni i mogą nie wyżyć.