Bank oszacował ryzyko dla inwestorów w obecnej sytuacji jako bardzo wysokie. „Na przepełnionej sali drzwi wyjściowe są za wąskie" — czytamy w komunikacie. RBS podkreśliło, że inwestorzy powinni dbać nie o zyski, lecz o zachowanie kapitału.
Według słów szefa departamentu kredytowego RBS Andrew Robertsa, europejskie i amerykańskie rynki mogą spaść w bieżącym roku o 10-20%. „Londyn również jest narażony na negatywny szok. Ludzie, kupujący aktywa naftowe i gazowe, którzy myślą, że ich dywidenda są bezpieczne uświadomią sobie, że tak nie jest" — oznajmił.
Wśród negatywnych czynników, wymienianych przez Royal Bank of Scotland, znajduje się spadek ceny ropy naftowej, niestabilna sytuacja na chińskich rynkach, spowolniony handel międzynarodowy, wzrost długu, słabe kredyty korporacyjne oraz deflacja. Ich wpływ już doprowadził do spadku giełd na początku roku.