Erdogan zrobi wszystko, by umocnić swoją władzę. Rząd osłabił ruch polityczny Kurdów, ponownie wywołał wojnę z Partią Pracujących Kurdystanu, kryminalizował opozycję i pozbawił ludzi prawa głosu. Prezydent zachowuje się tak, jak gdyby tylko on wiedział, jak zaprowadzić porządek w kraju. Nowe ustawy o bezpieczeństwie poważnie ograniczyły prawo do demonstracji, policja otrzymała pełną swobodę działania. Teraz stróże prawa mogą m.in. pierwsi otworzyć ogień do agresywnie nastrojonych demonstrantów nawet w tych przypadkach, jeśli protestujący ich nie atakują.
To, że Unia Europejska „zaleca się” do tureckiego prezydenta, by choć w niewielkim stopniu pomógł jej w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego, jedynie pogorszy sytuację w kraju i rozwiąże Erdoganowi ręce. Wspólnota europejska zamyka oczy na masowe łamanie praw człowieka i prowadzi dialog z „podżegaczem” nawołującym do wojny na temat uregulowania sytuacji z uchodźcami i to pomimo faktu, że sam Erdogan przyczynił się do jej zaostrzenia.
— Kraj jest podzielony bardziej niż kiedykolwiek: istnieje prawdziwa przepaść między bogatymi a biednymi, życiem świeckim i religijnym, „wschodem” i „zachodem”. Jak w przeszłości, państwo broni interesów rządu, a ludność pozostaje bezradna w obliczu nadużyć władz– pisze „Tageszeitung”.