Ekspert wojskowy Oleg Szwedkow przypuścił, że flotylla NATO na Morzu Czarnym „może zostać stworzona bardzo łatwo", podkreślając, że „w jej skład wejdą przeważnie okręty państw regionu Morza Czarnego — Turcji, Rumunii, Bułgarii, a w perspektywie być może jednostki bojowe marynarki wojennej Gruzji i Ukrainy, które na razie nie są członkami NATO. Natomiast okręty USA, Francji oraz innych państw NATO będą funkcjonować w składzie tej samej flotylli na zasadzie rotacji". Jest to związane z tym, że „obecność na Morzu Czarnym okrętów państw nadmorskich reguluje prawo międzynarodowe i Konwencją z Montreux, która pozwala zagranicznym okrętom na przebywanie w akwenie Morza Czarnej nie dłużej niż 21 dni".
Konfrontacja na Morzu Czarnym może się nasilić. Według eksperta wojskowego Olega Szwedkowa, jeśli zostanie stworzona bojowa flotylla morska NATO, może to znacznie przejść możliwości Floty Czarnomorskiej. „Rosja dysponuje wystarczającymi siłami i środkami na lądzie i na morzu (lotniczymi, rakietowymi itp.), aby odeprzeć te zagrożenia" — oznajmił ekspert.
W podobną broń jest także wyposażony nowy dieselowo-elektryczny okręt podwodny „Noworosyjsk" i „Rostów nad Donem". Efektywność pocisków została potwierdzona podczas nalotów na pozycje bojowników w Syrii, co docenił nawet Pentagon. W raporcie Biura Wywiadu Marynarki Wojennej USA czytamy, że kurs Rosji na rozmieszczenie pocisków dalekiego zasięgu na niewielkich platformach „przysporzy problemów marynarce wojennej USA i jej sojusznikom".
Według doniesienia Specstroju Rosji, w Noworosyjsku dobiera końca budowa przystani oraz innych obiektów do dyslokacji okrętów podwodnych Floty Czarnomorskiej.
Te obszerne zadania związane są ze zwiększeniem potęgi NATO a także planami wojskowymi Ukrainy w tych regionach. Jak wiadomo, w 2015 roku na Morzu Czarnym okręty USA, Kanady, Francji i innych państw sojuszu na zasadzie rotacji były obecne prawie cały czas.