Port Ryski narzeka na znaczny spadek przewozów ładunków. Obrót ładunków w pierwszym kwartale w porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku spadł o 13,8% — do 9,1 mln ton. Przewodniczący zarządu portu Andriks Ameriks wyjaśnia, że część ładunków, które w swoim czasie rosyjscy przedsiębiorcy wysyłali przez Rygę, Rosja transportuje obecnie przez własne porty, które szybko się rozwijają — pisze gazeta Wzglad.
Rosja aktywnie rozwija własną infrastrukturę portową w celu zmniejszenia kosztów transportu. Dlatego jest w pełni logiczne, że potoki transportowe do bałtyckich portów zaczęły maleć.
Dzięki rosyjskim portom nad Bałtykiem Rosja powinna ostatecznie zrezygnować z wykorzystywania portów republik bałtyckich. W tym samym celu Rosja rozwijała także południowe porty, a razem z przyłączonym Krymem bezboleśnie zrezygnowała z ukraińskich portów nad Morzem Czarnym.
W związku z tym narzekać na brak rosyjskich ładunków i zubożenie niebawem będzie nie tylko Ryga, ale również Windawa, Kłajpeda i Tallin.
Właściwie rezultaty są widoczne. Na przykład obrót ładunków w porcie w Windawie (Łotwa) również spada. Obrót ładunków w porcie w Tallinie w ubiegłym roku spadł o 21% — do 22,4 mln ton. Na razie w miarę dobrze czuje się tylko litewski port Kłajpeda, gdzie obrót ładunków nadal rośnie, lecz tempo wzrostu maleje.
Straty państw bałtyckich związane z realizacją rosyjskich planów będą proporcjonalnie do rosyjskich zysków. Z powodu zawieszenia tranzytu rosyjskiego węgla przez Port Ryski straty łotewskiej gospodarki wyniosą 130-140 mln euro rocznie — podliczył wcześniej przewodniczący zarządu Portu Ryskiego Andris Ameriks. Jednocześnie węgiel w łącznej wielkości tranzytu ładunków przez port stanowi niewielki udział. Dlatego łączne straty mogą być liczone w miliardach euro.