— Ograniczenie wydobycia w Stanach Zjednoczonych, zmniejszenie kosztów przedsiębiorstw petrochemicznych i wstrzymanie prac rafinerii na całym świecie wzmocniło nadzieje na to, że rynek więcej nie będzie tak bardzo nasycony - pisze gazeta.
Niektórzy analitycy spodziewali się wzrostu cen dopiero w przyszłym roku, zaznacza WSJ. Sceptycy mówią o szybkim potanieniu ropy. Tym nie mniej, na ceny negatywnie nie wpłynęły nawet nieudane negocjacje w sprawie zamrożenia wydobycia w Dosze.
Amerykańska gazeta podkreśla, że sytuacja na rynku czarnego złota może się zmienić, jeśli zaleją go nowe dostawy, zanim zostaną zużyte obecne nadwyżki. Przede wszystkim może do tego dojść, jeśli rosnące ceny popchną przedsiębiorstwa naftowe do odmrożenia porzuconych projektów.
Zdaniem autora artykułu, inwestorzy przygotowują się do największego od 25 lat zmniejszenia dostaw z krajów spoza OPEC. Ich zdaniem, może to przyczynić się do stabilizacji sytuacji na rynku jeszcze w tym roku dzięki przywróceniu równowagi między popytem a podażą.
Przede wszystkim takiemu stanowisku jest wierny bank inwestycyjny Jefferies, na którego analityków powołuje się Reuters. Eksperci uważają, że w drugiej połowie 2016 roku zamiast nadwyżki dostaw rynek czeka niedobór.
Zresztą, niektórzy obawiają się powtórki z ubiegłego roku, kiedy po majowym wzroście doszło do gwałtownego spadku. – Ostatni skok cen doprowadzi do przedłużenia przesycenia rynku i odsunięcia w czasie perspektywy przywrócenia równowagi na nim – powiedział Norbert Rucke z firmy Julius Baer.