„Pamiętam, jak dwa lata temu, akurat podczas ceremonii podpisania traktatu o wejściu Krymu w skład Rosji, mieszkaniec Krymu powiedział: „Wróciliśmy do Rosji. Proszę, nigdy więcej nie oddawajcie nas". Po tej wypowiedzi, kiedy to mówią nie rosyjscy politycy, nie przedstawiciele Rady Federacji lub resortów obronnych — kiedy mówią to ludzie, którzy przeszli 20-letnią drogę walki o powrót… Kiedy mówią to twojemu krajowi i tobie osobiście, patrząc do kamery z łzami w oczach, o jakim oddaniu Krymu Ukrainie może być mowa?" — oznajmiła rzeczniczka MSZ Rosji.
„Jest to na tyle globalna kwestia, że nie można jej rozpatrywać tylko w kontekście historycznym, geopolitycznym, finansowym, gospodarczym czy prawa międzynarodowego. Jest wszechstronna, nie można przepuścić żadnego szczegółu tego ogromnego zagadnienia pod hasłem „odzyskanie Krymu". To wszystko, co się tyczy „oddajcie", „oddamy" itp. Tym bardziej że Ukraina go nie potrzebuje. Jak okazało się, nie potrzebuje również Donbasu, skoro tak się nad nim znęca" — dodała dyplomat.
„Co można powiedzieć na temat Turcji? Tolerowaliśmy to bardzo długo. Świetnie wiedzieliśmy o polityce realizowanej przez tureckie władze, w tym w kontekście Krymu i uregulowania syryjskiego. Robiliśmy wszystko, co możliwe, aby rozwiązać problemy w naszych stosunkach z Turcją przy stole negocjacji — znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązania, pracować ze stroną turecką. Niestety wszystko zależy od obecnych władz tureckich. Odnosi się wrażenie, że chcą odbudować byłą potęgę Imperium Osmańskiego. Przynajmniej wszystkie elementy ich obecnej polityki składają się na taki właśnie obraz. Wszyscy wiedzą, czym zakończyła się historia Imperium Osmańskiego" — przypomniała dyplomat.