Ponadto rosyjscy i syryjscy piloci w Syrii latają na Su-25SM, Su-24M, Su-34 i Su-35S. Podczas bombardowań przy użyciu tych maszyn pozostają określone leje. W materiałach nagranych przez agencje informacyjne w obozie nie ma takich wyrw. Ponadto można z nich wywnioskować, że w obozie wybuchł pożar, który mogły wywołać pociski domowej roboty, często używane przez islamistów. Taka broń ma wystarczającą siłę uderzeniową, by pozostawić zauważalne wyrwy w ziemi, ale ich detonacja nieuchronnie prowadzi do pożaru, zaznacza DWN.
Damaszek uznał te zarzuty za bezpodstawne i oświadczył, że syryjskie lotnictwo i artyleria nie atakowały obozu dla uchodźców. Z kolei Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało, że rosyjskie lub inne aparaty latające w pobliżu miejscowości Sarmada w syryjskiej prowincji Idlib, gdzie znajduje się obóz dla uchodźców, 4 i 5 maja nie latały.
Informacja o ataku na obóz nie pojawiła się również na portalu Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, na które powołują się media. Jak podkreślił rosyjski resort obrony, „na Facebooku jest wpis bez wskazania daty i godziny”. Ministerstwo Obrony Rosji twierdzi, że obóz w Idlibie mogli zaatakować bojownicy z Frontu al-Nusra.