„Eksperci rozpoczęli w środę prace ustawodawcze na wniosek Komisji Europejskiej" — przekazało źródło w rozmowie z rosyjską agencją Ria Novosti.
A tymczasem we wtorek oficjalny przedstawiciel Martina Schulza, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, przekazał agencji Ria Novosti, że prace ustawodawcze nad liberalizacją ruchu wizowego zaczną się dopiero wtedy, gdy Ankara wypełni wszystkie bez wyjątku wymogi UE.
Jak podaje KE, Ankarze pozostaje jeszcze do wypełnienia pięć warunków: Turcja musi podjąć kroki w zakresie walki z korupcją, przeprowadzić rozmowy o porozumieniu operacyjnym z Europolem, porozumieć się ze wszystkimi krajami członkowskimi w kwestii współpracy sądowej, zastosować unijne standardy w krajowych przepisach w zakresie ochrony danych i dokonać rewizji ustawodawstwa w zakresie walki z terroryzmem.
Zdaniem profesora Akademii Dyplomatycznej MSZ Rosji Lwa Klepackiego, od samego początku było jasne, że warunki porozumienia są nierealne do wypełnienia.
„Przedziwna to sytuacja w historii Unii Europejskiej: wychodzić z propozycją porozumienia, z góry wiedząc, że jego warunki są niewykonalne. To jakaś innowacja w politycznej praktyce UE. Komisja Europejska przystała na taki układ pod presją Niemiec i całego szeregu innych krajów. Na drodze stanął jednak Parlament Europejski. Kto jak kto, ale on musi strzec zgodności z prawem tego czy innego porozumienia" — powiedział Lew Klepacki.
„Nie tak łatwo zatrzymać rozkręcone koło zamachowe. Po pierwsze Turcja dostaje już środki finansowe na mocy tego porozumienia, a po drugie, sama Turcja tak od razu nie zareaguje. Teraz nastąpi okres, kiedy dwie strony będą grać sobie wzajemnie na nerwach i negocjować nowe warunki. Bardzo możliwe, że w ostatecznym rozrachunku ruch bezwizowy zostanie przyjęty, bo jak na razie Unia Europejska nie wypracowała innych mechanizmów wstrzymywania potoku migrantów. Najprawdopodobniej, na początku będzie miał miejsce zwykły targ. Strony będą się mocować, usiłując wywalczcyć dla siebie dogodną pozycję.
To przecież polityczna transakcja, w której strony stawiają sobie wzajemnie warunki. Turcja nabrała wiatru w żagle i stara się wywrzeć na UE presję, żeby ta robiła to, co zechce Ankara" — uważa Lew Klepacki.