Czego przestraszył się minister Waszczykowski?

- O drugiej nad ranem dotarłem do domu po debacie w Sejmie. O szóstej miałem mieć samolot. I po co miałem lecieć? Żeby dać 15-minutowy występ w niemieckiej telewizji? – powiedział szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, komentując swoją decyzję o rezygnacji z udziału w obchodach 25-lecia podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie z Niemcami.

Szefowi MSZ RP „obowiązki służbowe" nie pozwoliły na wystąpienie podczas dyskusji panelowej, która miała zainaugurować oficjalne obchody tej ważnej dla polsko-niemieckich stosunków daty.

Waszczykowskiemu nie spodobała się sama „formuła spotkania" w Berlinie. — Miała być konferencja, a okazało się, że to telewizyjne show — powiedział oburzony minister. Jak się okazuje, tylko Waszczykowski miał coś przeciwko „show", bo ani szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier, ani szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker nie zrezygnowali z tego powodu w uczczeniu rocznicy podpisania polsko-niemieckiego traktatu.

Szef polskiej dyplomacji nie podał Niemcom przyczyny odwołania wizyty.

Czy zachowanie Waszyczykowskiego można uznać za „policzek" wymierzony stosunkom na linii Berlin-Warszawa? Czy prestiż spotkania, na które przybyli najważniejsi europejscy politycy, nie jest wart jednej nieprzespanej nocy?

Czego przestraszył się Waszczykowski? Reprymendy, oziębłego przyjęcia? Polsko-niemieckie stosunki są dość napięte. Niedawno Polska odmówiła przyjęcia pierwszych stu migrantów. Ponadto zachodni sąsiedzi Warszawy z niepokojem patrzą na antydemokratyczne decyzje PiS-owskiego rządu. A może minister nie pojechał do Berlina, bo nie ma czego świętować?

stuttgarter-nachrichten.de: Außenminister sagt Europa-Forum ab
Polens Außenminister Witold Waszczykowski hat… https://t.co/hY8Sjs7laD

— GdpN — Sąsiedzi (@GdpnS) 13 maja 2016

​

Szef polskiej dyplomacji ujawnił, że w najbliższych tygodniach spotka się ze Steinmeierem „co najmniej dwa, trzy razy", i to „oko w oko, a nie w telewizji".