Wyjazd doszedł do skutku, włoscy politycy już wrócili do kraju. A Giulietto Chiesa dziś odwiedził moskiewskie studio radia Sputnik, by opowiedzieć o wrażeniach.
— Przede wszystkim wszyscy byli zaskoczeni atmosferą. Gdy czytasz gazety i oglądasz naszą krajową telewizję, sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej: rzekomo jest bardzo napięta, represje, ludziom podobno żyje się bardzo źle itp. A nasi włoscy obserwatorzy zobaczyli na własne oczy, że ludzie żyją normalnie, nie ma napięcia, nie ma „czołgów na drogach”. Nawet policji na ulicach nie widać! Rozmawialiśmy z mieszkańcami Krymu. Nam też zadawano pytania. Przede wszystkim pytano, dlaczego Włochy trzymają się antyrosyjskich sankcji mimo tego, że opinia publiczna jest wyraźnie przeciwko temu. Odpowiedź jest jednoznaczna: ponieważ nie jesteśmy wolni. Nie możemy podejmować decyzji. Pomimo tego, że 100% włoskich przedsiębiorców sprzeciwia się sankcjom. Z tego prostego powodu, że już ponieśli poważne straty. Tylko w regionie Wenecja Euganejska w ciągu ostatnich sześciu miesięcy straty wyniosły 1,5 mld euro. Oznacza to, że Włochy w rzeczywistości nie wiadomo za co płacą. Ludzie zastanawiają się: czy interesy USA zgadzają się z interesami Włoch i Europy? Najwidoczniej wielu odpowie: nie, nie zgadzają się – powiedział Giulietto Chiesa.
— Jesteśmy sparaliżowani ideą „solidarnej odpowiedzi” Zachodu. Zachód ma różne interesy. Interesy Europy to jedno, a interesy Stanów Zjednoczonych – co innego. Ale presja na Włochy jest bardzo silna, wielostronna i stała. Pojawia się odczucie, że jest to nienormalna sytuacja. Nie tylko we Włoszech, to samo ma miejsce w Niemczech, we Francji, w Hiszpanii, w Grecji. Cała Europa Południowa jest przeciwko tej linii. Ale jest i reszta Europy. Jest Wielka Brytania, kraje bałtyckie, Polska, Rumunia itd. Te kraje, moim zdaniem (może trochę grubiańsko, ale prawdziwie), są protektoratami USA. To część Europy formalnie, ale w rzeczywistości myśli w amerykańskim duchu konfrontacji – zaznaczył Giulietto Chiesa.
Polityk wyraził niezadowolenie z faktu, że podczas pobytu na Krymie i w Sewastopolu Kijów oskarżył członków delegacji o nielegalne przekroczenie granicy Ukrainy. Ich nazwiska – jak poinformował Giulietto Chiesa – trafiły na ukraińską listę „terrorystów”, co, jego zdaniem, jest poniżające.
— Wśród nas są senatorowie oraz posłowie, i mówienie, że jesteśmy terrorystami, jest bardzo poważną obrazą. Nie oskarżenie, a poniżenie legalnie wybranych deputowanych, którzy mają prawo zapoznać się z sytuacją. Członkowie delegacji napisali list do ministra spraw zagranicznych Włoch, przewodniczącego Senatu i przewodniczącego niższej izby parlamentu z żądaniem reakcji z ich strony — powiedział Giulietto Chiesa.