Polska już wcześniej sygnalizowała, że zgodzi się na wznowienie rozmów, jeśli zostaną podjęte konkretne decyzje w sprawie umocnienie wschodniej flanki. Popierają ją w tym kraje bałtyckie. Jednak stanie się to dopiero w czerwcu na spotkaniu ministrów obrony krajów NATO.
Z kolei kraje zachodnie, w tym Niemcy i Francja, chcą wznowienia obrad Rady NATO-Rosja przed szczytem m.in. po to, by poinformować Kreml o decyzjach, które zapadną w lipcu w Warszawie.
Jego zdaniem „Polska musi pokazać najsilniejszy głos przed lipcowym szczytem w Warszawie”, bo to właśnie ona znajduje się na „pierwszej linii zagrożenia”.
Jednak, mimo zdecydowanych protestów, Polsce nie udało się zapobiec pierwszemu od 2014 roku spotkaniu Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów. Czy teraz będzie inaczej? Wątpliwe, bo Polska cały czas używa tych samych argumentów, które nie wnoszą nic nowego do dyskusji, a tym samym nie dają podstaw do rezygnacji z rozmów z Rosją.