Według danych gazety, piloci mogli zareagować na fałszywy sygnał i rozpocząć działania według schematu stosowanego w nadzwyczajnych warunkach. To z kolei mogło doprowadzić do odłączenia się najważniejszych systemów bezpieczeństwa samolotu.
Jak zauważa gazeta, pięć lat temu analogiczny samolot kompanii United Airlines dokonał awaryjnego lądowania po tym, jak piloci otrzymali informację o zadymieniu, jednak dalsze śledztwo Rady Narodowej ds. Bezpieczeństwa Transportu nie wykazało żadnych oznak pożaru lub przegrzania którejś z części samolotu.
Piloci opowiedzieli później śledczym, że po tym jak zareagowali na sygnał, wiele urządzeń z kablami elektrycznymi przestało działać. Załoga pozbawiona została części urządzeń radiowych i transpondera, a wylądować mogła tylko dzięki wskazówkom kontrolera lotu, przy czym samolot i tak wjechał przednimi kołami w trawę obok pasa do lądowania. Wówczas, w wyniku tego incydentu nikt nie ucierpiał.
Dokumenty pokazują, że w tym modelu samolotu piloci często musieli reagować na fałszywe alarmy systemu awaryjnego, co niekiedy doprowadzało do ryzykownych działań załogi.
Po incydencie z samolotem United Airlines przedstawiciele kompanii lotniczej wezwali pilotów do realizowania awaryjnego odłączania przyrządów tylko w razie wyraźnego zadymienia.