Według jego słów, w UE „króluje „sowiecka” dyscyplina”: nawet niezadowoleni posłusznie głosują „jak trzeba”. – Taka jest europejska wartość, która, moim zdaniem, w dużej mierze przyczyniła się do Brexitu: dyktat Brukseli i demonstracyjna jedność wcale nie podoba się wszystkim – podkreślił Kosaczew.
Senator przypomniał, że w kwietniu Zgromadzenie Narodowe Francji apelowało do zniesienia sankcji wobec Rosji. A 8 czerwca Senat (izba wyższa francuskiego parlamentu) przyjął rezolucję wzywającą do stopniowego łagodzenia sankcji. – Takie sygnały napływają z różnych miejsc, co świadczy o tym, że coraz trudniej jest demonstrować jedność na pokaz – ocenił rosyjski polityk.
— Ale teraz, kiedy sankcje zaczynają wszystkim przeszkadzać, chcąc czy nie chcąc, trzeba naciskać na Ukrainę, by osiągnąć przynajmniej pewien postęp, bez którego oficjalnie nie można zrezygnować z restrykcji gospodarczych – powiedział rosyjski polityk. – Najwidoczniej cierpliwość Europejczyków ma swoje granice. W bajkę o rosyjskiej agresji wierzy coraz mniej ludzi, bo rzeczywistość jest inna – dodał.
— Z uporem zasługującym na lepsze wykorzystanie europejscy politycy przedłużają sankcje, powołując się na to, że porozumienia mińskie nie zostały zrealizowane w pełni w wyznaczonym terminie, czyli do 31 grudnia 2015 roku. Nawet nie zastanawiają się nad tym, kto ich w pełni nie wdrożył – powiedział Konstantin Kosaczew.