W zasadzie granice naturalne mogą nieco się zmieniać, wobec te przebiegające wzdłuż rzek z reguły są ruchome. Powierzchnia Szwajcarii, na przykład, nieznacznie się zmienia podczas wiosennych wylewów rzek. To samo ma miejsce w okolicach rzeki Tumannaja, która dzieli Rosję, Chiny i KRLD. W swoim czasie Związek Radziecki miał ruchome granice z Węgrami, Polską, Rumunią, Finlandią.
Wobec tego nie ma nic dziwnego w tym przypadku, ale odkrycie niemieckiego uczonego może zyskać rozgłos. Przesłał on swoje obliczenia do MSW Saksonii. Resort zapowiedział dokonanie wkrótce niezbędnych pomiarów. Jeśli kartograf ma rację, to rozstrzyganiem tego problemu zajmie się specjalna komisja, która ewentualnie uzna powiększenie terytorium Niemiec o 500 metrów.
A co jeśli koryto rzeki wróci na dawne miejsce? Jeśli rzeka nagle się wyleje? Przecież nie sposób za każdym razem powoływać komisji państwowych. Ponadto, zmiany, o jakich mówi Behm, miały miejsce już 10 lat temu i dotychczas nikomu nie przeszkadzały.
Może, zresztą, wspomniał on dawne czasy, gdy w 1938 roku Niemcy już powiększyły swoje terytorium kosztem Czechosłowacji — w myśl porozumienia z Monachium Berlin zaanektował Sudety. Jednakże obecnie jest inaczej. Oba kraje należą do Unii Europejskiej i do strefy Schengen, granice między nimi i tak w znacznej mierze są umowne. Wobec tego kwestia przynależności tych dodatkowych metrów kwadratowych może wyniknąć jedynie w przypadku Chexitu czy też unieważnienia porozumienia z Schengen. W innej sytuacji państwa należące do jednego sojuszu nie będą toczyły sporu o powierzchnię 500 metrów — nie ma tam złóż ropy naftowej, jest to terytorium nieznaczące strategicznie, na takiej powierzchni nie uda się nawet normalnego domu zbudować.