Wcześniej informowano o czterech zakładnikach, wśród nich są zastępca szefa policji Armenii Wardan Jegiazarian i zastępca szefa policji Erywania Walerij Osipian.
W poniedziałek rano Służba Bezpieczeństwa Narodowego Armenii poinformowała, że okupujący budynek policji uwolnili kolejnego zakładnika, ale nie chcą złożyć broni i poddać się władzom.
„W wyniku długotrwałych negocjacji w nocy z 17 na 18 lipca udało się uwolnić jednego policjanta, a także kierowcę karetki pogotowia. Uzbrojona grupa odmówiła uwolnienia reszty zakładników, między innymi wysokich rangą oficerów policji, złożenia broni i poddania się. Życie i zdrowie przetrzymywanych osób nadal są zagrożone” — czytamy w oświadczeniu.
Jak oświadczył później pierwszy zastępca szefa policji Armenii Hunan Pogosian, „uzbrojona grupa odmówiła złożenia broni i poddania się władzom. Obecnie przetrzymują oni pięciu zakładników. Negocjacje trwają. Mamy nadzieję na pokojowe rozstrzygnięcie”.
Uzbrojona grupa żąda uwolnienia aresztowanego uczestnika konfliktu w Karabachu, lidera radykalnej opozycji Frontu Ocalenia Narodowego „Nowa Armenia” Zhirayra Sefiliana, oskarżonego o nielegalne nabycie i posiadanie broni. Przedstawiciele władz prowadzą negocjacje z członkami grupy zbrojnej.
Poglądy ormiańskich polityków w związku z wydarzeniami w Erywaniu rozeszły się. Opozycyjna partia „Dziedzictwo” oskarżyła o wydarzenia władze i wezwała do przedterminowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych, które ich zdaniem mogą „radykalnie zmienić sytuację”.
Z kolei lider partii „Kwitnąca Armenia” Naira Zohrabyan nazwała wydarzenia awanturą i „próbą wojny domowej”, podkreślając, że „buntem nie rozwiąże się problemów”. Według niej grupa, która nie ma nawet dziesięciu tysięcy zwolenników, nie ma żadnego moralnego prawa do wypowiadania się w imieniu całego narodu.