Izrael, który od kilku dziesięcioleci prowadzi nieustającą walkę z terroryzmem i kilka miesięcy temu w znacznym stopniu zapobiegł kolejnej fali przemocy, może nauczyć Europejczyków wielu rzeczy, ale aby przyjąć te pomysły, trzeba przejść „transformację światopoglądową" — mówi Levy.
„W Europie z jakiegoś powodu, być może ze względów kulturowych, więcej wysiłków poświęca się na zrozumienie tego, kto dokonuje tych ataków i dlaczego do nich dochodzi, niż na zapewnienie bezpieczeństwa kluczowej infrastruktury typu lotnisk i galerii handlowych" — powiedział Levy.
Europejczycy są bardzo pochłonięci określaniem rodzaju terroryzmu — czy to spontaniczne akcje pojedynczych osób, czy też dobrze zaplanowane operacje, czy są to chorzy psychicznie ludzie, czy też fanatycy z wypranymi przez PI (zakazane w Rosji Państwo Islamskie) mózgami. Jednak jeśli posiada się dobrze działające systemy bezpieczeństwa, to nie ma znaczenia, kto atakuje i z jakich powodów — dodał.
Kolejna rada specjalisty — trzeba pracować nad szybkością, czyli zmniejszeniem czasu reagowania na ataki terrorystów.
„Trzecia rzecz, której może nauczyć izraelskie doświadczenie, to to, że Europa powinna zajmować aktywniejsze stanowisko. Nie trzeba czekać, kiedy problem się pojawi, lecz go szukać, wyprzedzać jego pojawienie się, ponieważ w innym przypadku będzie bardzo trudno go rozwiązać" — dodał.
Szukając nowych technologii antyterrorystycznych, Levy wzywa do pamiętania o czynniku ludzkim. Według niego przygotowanie kadry jest sprawą pierwszorzędną, wokół niej zaleca budowanie każdego systemu bezpieczeństwa.
„Technologia sama z siebie nie zapobiegnie atakom — przy każdej maszynie powinien siedzieć specjalista. To technologia jest dodawana do czynnika ludzkiego, a nie odwrotnie" — powiedział.