Takim widzeniem sytuacji podzielił się na Instagramie w poniedziałek Ramzan Kadyrow.
„Z pełną odpowiedzialnością za słowa oświadczam, że ta „deklaracja" jest tylko pustym dźwiękiem, za którym nie skrywają się żadne możliwości i siły. Zlikwidowaliśmy w Czeczenii doskonale przygotowanych i uzbrojonych po zęby bandytów z 51 krajów. Tutaj polegli po cichu i bez rozgłosu pracownicy najlepszych służb specjalnych świata. Pozostali uciekli tak, że aż się za nimi kurzyło!" — napisał Kadyrow.
Jego zdaniem, opublikowane nagranie jest częścią „bezczelnie prowadzonej przeciwko Rosji" wojny informacyjnej. „Nikt do Rosji nie przyjedzie! Kimkolwiek by nie był autor tych pogróżek, to tylko puste bajdurzenie. Rosyjskie siły zbrojne doprowadziły do tego, że terroryści skulili w Syrii ogon. Ich dni są policzone!" — dodał pełniący obowiązki prezydenta Czeczenii.
Wcześniej w poniedziałek rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow oświadczył, że Moskwa nie zlekceważy sobie gróźb zawartych w nagraniu „Państwa Islamskiego". Pieskow zaznaczył też, że podobne wystąpienia nie mogą wpłynąć na konsekwentną politykę kraju w sferze walki z terroryzmem.
W dziewięciominutowym filmiku opublikowanym w niedzielę, 31 lipca, bojownik z obozu szkoleniowego na pustyni zwraca się do prezydenta Władimira Putina i oświadcza, że terroryści przypuszczą atak na Rosjan. Ekstremista wzywa do wypowiedzenia Rosji świętej wojny.