Kobieta mieszka w Syrii od 13 lat, urodziła dwóch synów i córkę, która niedawno skończyła 5 lat. W dniu, kiedy przy stole w domu teścia Iriny zebrała się jej rodzina i krewni męża Ahmeda, w okno trafiła mina, wystrzelona z działa domowej roboty.
„Dopiero usiedliśmy, jeszcze nawet nie zdążyliśmy się przywitać, nagle usłyszeliśmy straszny hałas. Nie da się tego opisać. Nigdy w życiu nigdzie nie słyszałam takiego hałasu. Nie ma do czego to porównać" — wspomina Irina.
„Butla gazowa trafiła do pokoju przez okno. Odrzuciło mnie w stronę. Zobaczyłem jedynie, jak Irina podskoczyła, spróbowała odepchnąć butlę, osłaniając sobą syna" — powiedział rosyjskim dziennikarzom brat męża Iriny.
Zarówno lekarze, jak i krewni Iriny twierdzą, że kobieta uratowała dzieci.
„A co robić, jeśli mam przy sobie syna i córkę. Naskoczyłam na nie i wyciągnęłam rękę i nogę, osłaniając swoje dzieci" — opowiada Rosjanka.
Lekarze stwierdzili u syna Iriny kilka poważnych ran, ale jego życiu nic nie grozi, natomiast stan Iriny oceniają jako stabilny, lecz ciężki.
Przyjaciółki codziennie pomagają Rosjance w szpitalu z makijażem i robią manikiur na ocalałej dłoni.
Wspólnota rosyjska zebrała niezbędną kwotę na leczenie i leki dla Iriny w Syrii. Jednak krewni i bliscy mają nadzieję, że kwalifikowaną pomoc medyczną będzie mogła otrzymać w ojczyźnie.