Ogniska choroby zarejestrowano na terenie gmin: Wysokie Mazowieckie i Zambrów, informuje strajk.eu.
Tym razem winnym nie okazał się leśny zwierz, a polski spekulant.
— Już wiemy, że te ogniska rozniósł handlarz świniami. Kupił słabe sztuki trzody tanio, a na targowisku chciał sprzedać drożej. Okazało się, że kupił chore zwierzęta. Prawdopodobnie są już wyniki przesłuchania tego człowieka. Z naszej strony, chcemy wiedzieć, czy ten człowiek kupił świnie z ognisk, które znamy i badamy. Wówczas siatka choroby byłaby już zamknięta — wyjaśnia cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Główny Lekarz Weterynarii, Włodzimierz Skorupski.
Okazuje się więc, że środki bezpieczeństwa skierowane do walki z wirusem zabijającym świnie muszą zostać zastosowane nie tylko wobec dzików ale również wobec Polaków.
— Wszystkie świnie były przez tego człowieka rozprowadzane w sposób nielegalny. Oprócz targowisk legalnych są tam również punkty nielegalne. Będę apelował do Komendanta Głównego Policji, by zwiększył liczbę funkcjonariuszy odpowiadających za monitorowanie takiego handlu. Będzie też więcej lekarzy weterynarii — zapowiedział Skorupski.
Wirus ASF nie zagraża organizmom ludzi, jednak dokonuje spustoszenia wśród trzody chlewnej. Pojawienie się zarazy w danym kraju implikuje znacznymi stratami hodowców świń, gdyż zagraniczni kontrahenci wycofują się ze współpracy z powodu ryzyka.